niedziela, 2025-04-20 Agnieszki, Amalii, Czecha

Super Nowości o rugbystach z Rzeszowa

2006-04-09

Reporterka Super Nowości uczestniczyła w treningu rugbistów na wózkach Drużyna twardzieli W każdą sobotę w Gimnazjum nr 7 w Rzeszowie odbywają się treningi drużyny rugby Flying Wings. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zawodnicy mają porażenie czterokończynowe, są sparaliżowani i jeżdżą na wózkach inwalidzkich. Łukasza Gogosza, jednego z nich, poznałam przez przypadek. Napomknął coś o drużynie rugby na wózkach. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Jak to sparaliżowani i rugby? Przecież to taka brutalna gra, nawet dla zdrowego człowieka. Postanowiłam wybrać się z Łukaszem na trening i zobaczyć to na własne oczy. Dowiedziałam się, że Łukasz jest na wózku od 8 lat, po niefortunnym skoku ''na główkę''. Podobnie na wózek trafili pozostali. Wypadek zahamował jego aktywny tryb życia. W klasie maturalnej dowiedział się, że jest sport, który mimo niepełnosprawności może uprawiać. - Lubię przebywać między ludźmi, dlatego pragnąłem spróbować czegoś nowego. Potrzebowałem wzmocnienia, wyjazdów, chciałem coś osiągnąć nawet na tym wózku - zwierza się chłopak. Kiedy wjeżdżamy na parking przy Gimnazjum, czterech z zawodników już tam jest. Jakiś chłopczyna w czapeczce biega między samochodami i pomaga im wypakować wózki z bagażników. Jak się potem okazuje to trener Artur Sochacki, wykładowca Uniwersytetu Rzeszowskiego, który 2 lata temu założył drużynę. - Początki były trudne. Najpierw obóz szkoleniowy, na który pojechałem tylko z dwoma osobami. Potem był turniej i wyjazd z jednym zawodnikiem. Z czasem przyjeżdżało coraz więcej chętnych, którzy zobaczyli i doświadczyli, co dają im zajęcia sportowe i jaka to wspaniała i jedna z najlepszych form rehabilitacji. Widziałem ich samozaparcie, chęć wygrywania pod własnym szyldem, potrzebę regularnych treningów - wspomina Artur Sochacki.- Założyliśmy drużynę. I tak się zaczęło - dodaje. Dziś w skład drużyny wchodzi 7 regularnie trenujących młodych ludzi: Karol Kubicki (24 lata), Krzysztof Kapusta(26 lat), Tomasz Surmacz(29 lat), Michał Niewczas(18 lat), Paweł Horzępa(28 lat), Łukasz Gogosz(24 lata) i Mariusz Maciejko(39 lat). Dla niektórych każdy trening to duże poświęcenie, bo wiąże się z 70-kilometrowymi dojazdami w jedną stronę. - Nie zrezygnowałbym z tego. To świetna rozrywka, dobry sposób na kontakt z ludźmi. Treningi dają mi siłę do wyjścia z domu, znoszenia spojrzeń innych na ulicy. Pozwalają się pozbyć kompleksu wózka - wylicza zalety spotkań Michał Niewczas. Wchodzimy do szkoły. Od pani z portierni Łukasz pożycza młotek. Obrzucam go zdziwionym spojrzeniem. - Muszę podremonotować wózek- wyjaśnia śmiejąc się. Wszystko staje się jasne, gdy chłopcy przesiadają się na swoje wózki do rugby, pożyczone od Fundacji Aktywnej Rehabilitacji, niektóre mocno zdezelowane, poobdzierane, ale obowiązkowo ze zderzakiem. - To taka ochrona, bo gra opiera się na wjeżdżaniu w siebie - dodaje Paweł Horzępa. Nawet nazwa drużyny ''latające skrzydła'', wzięła się od potocznego określenia tylnych zderzaków wózka. - Dobry wózek powinien być wymierzony pod zawodnika. Inne są obronne, inne atakujące. Dostaliśmy wózki, co prawda rozwalone, ale sami je remontujemy - chwali się Krzysiek Kapusta, członek kadry narodowej, jeden z trzech w drużynie posiadaczy profesjonalnego wózka sportowego. Nie ma się co dziwić, że chłopaki jeżdżą na przerabianych, bo koszt nowego to kwota 17 tys. zł. Wchodzimy na salę. Zaczyna się ceremonia ubierania przed treningiem. U zdrowego człowieka przebiega to szybko, u takiego bez chwytu trwa nawet pół godziny. Zawodnicy najpierw zakładają rękawice. Patrzę zdziwiona, jak w ruch wchodzi taśma klejąca. - Gumowe rękawice chronią ręce i dają lepszą przyczepność do ciągów wózka, co umożliwia szybszą jazdę. A taśma tylko po to, żeby nie spadały z rąk - objaśnia Tomasz Surmacz. Zawodnicy zostają przymocowani paskami stabilizacyjnymi do wózków i wyjeżdżają na środek sali. Zaczyna się rozgrzewka. Siedzę i z niedowierzaniem patrzę, jak grupka niepełnosprawnych młodych mężczyzn ''śmiga'' na wózkach. Wychodzi im to naprawdę nieźle. - Tak samo reagują moi studenci, kiedy zapraszam ich na treningi. To taki wykład o aktywnej rehabilitacji, ale na żywo. Kiedy pozwalam im usiąść na wózku, często nie wytrzymują ani godziny - śmieje się Artur, prowadzący na uczelni zajęcia ze sportu niepełnosprawnych. Obserwuję kolejne ćwiczenia: najpierw rozgrzewka w kółeczku, potem dużo jazdy, gier sprawnościowych, podań piłki, elementów technicznych i taktycznych. Ze zdziwieniem patrzę, jak trener siada na wózek i razem z chłopakami jeździ po sali. - Jako trener i rehabilitant musze pokazać im w praktyce sposób poruszania się na wózku i napędzania go. Poza tym, to dobre przygotowanie do meczu, gdzie będą i silniejsi przeciwnicy - tłumaczy Sochacki. Od siedzącej obok mnie dziewczyny, studentki fizjoterapii, Ani Niewczas dowiaduję się, że wraz z drugą fizjoterapeutką Lucyną Przybyło sędziują drużynie na zawodach i podczas treningów, a dodatkowo pomagają chłopakom w przygotowaniach do ćwiczeń. Ania jest siostrą jednego z zawodników. Robi to, bo pomagając bratu, może pomóc i innym. Chłopcy zaczęli mecz. - To szybka gra. Podoba mi się ta agresja, kiedy zderzasz się z drugim wózkiem, ale wiesz, że nic się nikomu nie stanie. Na meczu jedziesz kółko w kółko, a za sobą słyszysz dopingujący cię tłum. Taki wysiłek fizyczny pozwala się wyładować - opowiada zaaferowany Łukasz Gogosz. Faktycznie. Patrzę, jak wjeżdżają w siebie, czasem tak mocno, że wózki podskakują. Zastanawiam się , kiedy któryś z pojazdów się rozsypie. Jedna myśl nie daje mi spokoju, jak to możliwe, że oni w ogóle grają. Później dowiaduję się, że reaguję, jak większość ''zdrowych'', którzy myślą, że sport niepełnosprawnych to odbijanie piłeczki w kółku. - Wszystko jest możliwe. Trzeba tylko samozaparcia, konsekwencji, wiary i chęci wyjścia z domu, zrobienia czegoś dla siebie - rzuca w przerwie Karol Kubicki. W tej grze ważne są jeszcze spokój, szybkość, zwinność, wytrzymałość, współpraca, zgranie na boisku. To wszystko chłopaki mają opanowane do perfekcji, bo to nie tylko drużyna, ale także grupa przyjaciół. - Treningi są dla mnie bardzo ważne. Mam kontakt z takimi samymi ludźmi, jak ja, o problemach podobnych do moich. To taka rehabilitacja nie tylko ruchowa, ale też psychiczna- podkreśla z powagą T. Surmacz. Artur nie ukrywa, że chętnie widziałby w drużynie nowych chłopaków. W ten sposób chciałby ich wyrwać z domów, w których często zamykają się po wypadkach. Nie muszą się obawiać, że sobie nie poradzą, bo tu każdy ma swoją kategorię, od 0,5 do 3,5, dobraną do stopnia niesprawności. Jak się okazuje, rugby to najszybciej rozwijający się w Polsce sport amatorski dla niepełnosprawnych, zwłaszcza tetraplegików, czyli osób z urazem kręgosłupa i rdzenia kręgowego w odcinku szyjnym. Niestety, wciąż jesteśmy zbyt biednym krajem, aby go aktywnie uprawiać. Drużyna rzeszowska zaczęła już odnosić pierwsze sukcesy. W poprzednim sezonie awansowała do I ligii, a na ostatnim Turnieju Ligowym w Radomiu pokonała takie klasowe drużyny jak IKS Atak Elbląg i Piecobiogaz Poznań i zajmuje 3 miejsce w I lidze. Chłopaki marzą, żeby kiedyś dorównać najsilniejszym drużynom w polskiej lidze i zdobyć tytuł mistrza Polski. Na to, niestety, potrzebują poważnego sponsora, który zainwestowałby w ich grę, kupił wózki, opłacił sprzęt, dojazdy na turnieje, także te zagraniczne, bez których ciężko się wybić. Czy znajdzie się ktoś na tyle odważny, aby pozbyć się społecznej niewiary w wartość niepełnosprawnych i zainwestuje pieniądze w tych dobrze zapowiadających się chłopaków? Agnieszka Frączek Super Nowości z dnia 07_04_2006

Kontakt – woj. podkarpackie


Biuro FAR
ul.
Tadeusza Boya-Żeleńskiego 27,
35-105 Rzeszów
tel.: 17 857 22 55, fax: 17 857 20 10
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
 


 

Godziny otwarcia


poniedziałek  piątek: 07.00 –15.00

W związku z utrzymującym się
stanem epidemii, celem zwiększenia
bezpieczeństwa prosimy o wcześ-
niejsze uzgadnianie – telefoniczne
lub mailowe – terminu wizyty
w biurze Fundacji.

 

Pełnomocnik FAR


Lucyna Przybyło
tel:
509 447 068
e-mail : Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
 

Harmonogram zajęć


Zobacz wszystkie zajęcia »

Ogłoszenia regionalne »