piątek, 2024-05-17 Brunony, Sławomira, Wery

MOLOCH MIEJSKI


P O L I T Y K A  N I E Z B E D N I K  I N T E L I G E N T A  P L U S
Ponad połowa mieszkańców Ziemi mieszka w miastach, a będzie ich tam coraz więcej i więcej. Najszybciej rosną wielkie metropolie. Jak żyć i przeżyć w gęstniejącej ludzkiej ciżbie?

E d w i n   B e n d y k

 

Zgodnie ze starym niemieckim powiedzeniem, miasta są oazami wolności („Stadtluft macht frei”), pozwalają bowiem zachować anonimowość i jednocześnie ułatwiają, ze względu na gęstość zaludnienia, podtrzymywanie relacji z innymi. To dlatego, gdy zachodzi potrzeba, anonimowy miejski tłum potrafi zmienić się w zwartą masę zdolną do pozbawienia władzy najsilniejszych nawet władców. Wystarczy spojrzeć na wydarzenia Arabskiej Wiosny - tunezyjski prezydent Ben Ali i egipski przywódca Hosni Mubarak musieli się poddać wobec konfrontacji z ludźmi zgromadzonymi na placach Tunisu i Kairu.

W sześciuset największych miastach świata żyje teraz 1,5 mld mieszkańców, a liczba ta wzrośnie do 2 mld w 2025 r., wylicza McKinsey Global Institute. Zatłoczone aglomeracje przyciągają jak magnes miliony migrantów uciekających od „idiotycznego życia wiejskiego”, jak pisali Karol Marks i Fryderyk Engels juz 160 lat temu w „Manifeście Partii Komunistycznej”. Przyciąga ich nie tyle wolność, co perspektywy ekonomiczne. Wspomnianych 600 metropolii, choć zamieszkuje je zaledwie 22 proc. globalnej populacji, wytwarza ponad połowę światowego PKB.

 

Tereny licznych spotkań

Miasta są nie tylko bogatsze od wsi, są także, i to już teraz, bardziej od nich ekologiczne. Na nowojorczyka statystycznie przypada o 30 proc. mniej emisji gazów cieplarnianych niż na przeciętnego Amerykanina, a na mieszkańca São Paulo - zaledwie 18 proc. tego, co na przeciętnego Brazylijczyka. Gęstość zaludnienia sprzyja nie tylko anonimowości i wolności, kreowaniu bogactwa, lecz także umożliwia załatwienie większości spraw w stosunkowo niewielkiej odległości od miejsca zamieszkania.Zarządzanie miastami przyprawia jednak o ból głowy ze względu na gęstość zaludnienia właśnie.

To ona, wraz z niskim poziomem rozwoju technologii sanitarnych, powodowała, ze jeszcze do XIX w. w miastach więcej ludzi umierało, niż się rodziło, demografię i rozwój napędzała tylko migracja. Systematycznie wybuchające epidemie dżumy, ospy, cholery czy zwykłej grypy pustoszyły głównie obszary miejskie. Dziś większość tych zagrożeń odeszła w przeszłość (co nie znaczy, że nie pojawia się nowe pandemie), podobnie jak problemy, które spędzały sen z powiek jeszcze na przełomie XIX /XX w. Największym problemem ówczesnych metropolii były bowiem... końskie
kupy. W Nowym Jorku jeszcze w 1900 r. 100 tys. koni potrzebnych do obsługi miasta produkowało 2,5 mln funtów odchodów dziennie, zalegających w hałdach sięgających okien pierwszego pietra. Pierwsza światowa konferencja na temat planowania miejskiego zwołana w Nowym Jorku w 1898 r. zakończyła się przed czasem, bo zgromadzeni mędrcy nie potrafili rozwiązać końskiego problemu, a wszelkie prognozy wieszczyły ponurą przyszłość: Londyn w połowie XX w. miała pokrywać ponad dwumetrową warstwa łajna.

Dziś znacznie większe problemy (zanieczyszczenie środowiska, korki, brak miejsc parkingowych) generują w miastach samochody. Kłopot największy sprawiają jednak sami mieszkańcy. Jeszcze 20-30 lat wstecz miejska populacja tworzyła dość jasno określone segmenty. Robotnicy jeździli do fabryk zgodnie z rytmem zmian produkcyjnych. Podobny rytm wyznaczał prace urzędów, szkół, instytucji kultury, a w rezultacie tez całej infrastruktury, z transportem włącznie. Dziś fabryk w metropoliach praktycznie już nie ma. Życie miejskiego molocha jest coraz bardziej zindywidualizowane, zachowania ludzi wydają się coraz bardziej chaotyczne i trudniej przewidywalne. Francuski socjolog miasta Marc Wiel w książce „Ville et mobilite” (Miasto i mobilność) stwierdza, ze współczesną metropolię można najlepiej zdefiniować jako proces angażujący to co stałe, czyli morfologię przestrzeni (szlaki komunikacyjne, budynki, place), i to co zmienne, czyli ludzi, którzy przemieszczają się nieustannie, by się spotykać. Spotkanie jest kluczową kategorią ludzkiej aktywności, służy wytwarzaniu wartości ekonomicznej, wymianie wiedzy, a także realizacji wielu zwykłych, codziennych potrzeb. Miasta dobrze zarządzane sprzyjają spotkaniom, miasta beznadziejne rozbijają ludzką energię wypychając mieszkańców do jałowych enklaw bezruchu.

 

W takt telefonu

Co to jednak znaczy dobrze zarządzać współczesną metropolią - jak sprzyjać ludzkim przepływom, by wieńczyły je udane spotkania? Odpowiedz jest prosta i skomplikowana zarazem. To prawda, że w ciągu ostatnich dekad radykalnie zmienili się mieszkańcy miast i one także. Choć główne ulice i place ciągle nazywają się tak samo, to jednak w miejską przestrzeń wkroczył jeszcze jeden, niewidoczny wymiar: informacja. „Go 2 EDSA. Wear Blk”, czyli „Idź na Epifanio de los Santos Avenue. Ubierz sie na czarno” – esemes o takiej treści poderwał 17 stycznia 2001 r. dziesiątki tysięcy mieszkańców Manili, którzy zebrali sie, by zaprotestować przeciwko prezydentowi Josephowi Estradzie. Tłum, który w ciągu kolejnych dni znacznie urósł, pozbawił władzy znienawidzonego polityka. Nie pierwszy raz w historii, nowy tym razem był jednak sposób organizacji i koordynacji buntu. Do demonstracji nie wzywała żadna partia ani związki zawodowe, akcja miała charakter spontaniczny: ktoś zainicjował pierwszy esemes, potem ruszyła kaskada komunikatów. Pracujący w bankach yuppie, którzy nawet siłą nie dadzą sie zaciągnąć do zorganizowanych form życia politycznego, na esemesowy sygnał wyszli z biur podczas przerwy na lunch i dołączyli do protestu. Wystarczył powód i informacja.

Podobnie działo sie kilkanaście miesięcy wcześniej w Seattle, podczas akcji N30, czyli wielkiego protestu
alterglobalistów 30 listopada 1999 r. Skrzyknęli sie oni, by zaprotestować przeciwko obradom Światowej Organizacji
Handlu. Zamiast zorganizowanych struktur do koordynacji działań wystarczył przepływ informacji w Internecie i komórkach. Nie inaczej działo się niedawno w Tunezji i Egipcie podczas Arabskiej Wiosny.
Nie trzeba jednak sięgać po aż tak spektakularne przykłady. Mieszkaniec miasta uzbrojony w telefon komórkowy jest zupełnie nowym gatunkiem, swoistą ludzko-techniczna hybrydą wpiętą na stałe w informacyjną sieć. To zaś oznacza daleko idące konsekwencje, przekonuje badacz społeczeństwa informacyjnego Manuel Castells.

Po pierwsze, nowego znaczenia nabierają stare, fundamentalne dla ludzkiej kondycji pojęcia, jak czas, przestrzeń i rzeczywistość. Czas przestaje służyć odmierzaniu sekwencji wydarzeń, bo zanurzony w sieci człowiek może jednocześnie uczestniczyć w wielu działaniach, i to w różnych miejscach świata. Siedząc na ławce w parku w Warszawie komórkowo-ludzka hybryda może jednocześnie inwestować na giełdzie w Londynie, wpływając tym samym na los mieszkańców słowackich Koszyc, bo od tych inwestycji może zależeć utrzymanie kombinatu hutniczego. Człowiek inaczej odczuwa także przestrzeń w wielu punktach świata jednocześnie. W końcu sama rzeczywistość staje sie coraz mniej oczywista, bo posiadacz komórki, zwłaszcza smartfonu podłączonego do Internetu, w coraz większym stopniu tworzy własny obraz rzeczywistości na podstawie komunikatów medialnych. Ba, ostatnim krzykiem mody jest tzw. augmented reality, czyli rzeczywistość rozszerzona. Posiadacz smartfonu z odpowiednim oprogramowaniem może spojrzeć przez „okno” wyświetlacza swojego aparatu, by dostrzec więcej, niż zobaczyłby patrząc bezpośrednio. Na przykład spoglądając na historyczny budynek może przeczytać jego opis lub zobaczyć, jak wyglądał on w poprzedniej epoce.

 

Śledzony, mobilny tłum

Na tym jednak nie koniec, współczesny człowiek, czyli techniczno-ludzka hybryda, żyje nie tylko w innym wymiarze, ale także innym rytmem niż człowiek tradycyjny. Życie tego drugiego biegło zgodnie z rytmami dnia codziennego i instytucji. Człowiek mobilny żyje w takt urządzenia, z którym sie zrósł. Wychodzi na demonstracje, kiedy dostanie esemes, jedzie na urlop, kiedy wypatrzy na ekranie korzystna ofertę last minute, inwestuje w rytm napływających informacji, bawi się, kiedy zdoła zebrać grupę imprezowa. Człowiek mobilny potrafi być zmorą dla tradycyjnych instytucji, bo chce, żeby urzędy były otwarte nie tylko od godz. 8 do 16, a muzea pracowały nawet w wielkie święta. Na dodatek jest ciągle niezadowolony z usług publicznych, a swemu niezadowoleniu daje wyraz za pomocą komórki.

Mieszkańcy brytyjskich miast sfrustrowani stanem lokalnej infrastruktury założyli witrynę FixMyStreet, na której mogą publikować zdjęcia dziur w drogach z ich adresami. Niech się lokalne władze wstydzą. I reagują.
Michael Bloomberg, burmistrz Nowego Jorku, jako jeden z pierwszych dostrzegł, ze człowiek mobilny, opanowujący jego miasto, nie jest przeciwnikiem, lecz może być bezcennym źródłem informacji. Byle te informacje umieć wydobyć. W tym celu Bloomberg postanowił wykorzystać telefon 311, linię służącą w amerykańskich miastach do zgłaszania problemów, które nie są poważnymi wypadkami (z tymi dzwoni się pod 911). Numer 311 połączono z wielkim call center, którego pracownicy zostali przyuczeni do właściwej obróbki informacji napływających od obywateli. Ich narzekania na wylewające się śmieci z koszy, wybite szyby, brudne ściany i dziury w ulicach szybko stały sie zasobem dla systemu miejskiej inteligencji. Doniesienia o nieprawidłowościach przetworzone za pomocą systemu informatycznego umożliwiły znacznie bardziej efektywne zarządzanie miastem.

Jeszcze dalej poszły władze Waszyngtonu, które uznały, że i tak nie są w stanie, mimo najszczerszych chęci, zaspokoić wszystkich potrzeb swoich mieszkańców - ludzi mobilnych. Główny informatyk Waszyngtonu Vivek Kundra zaproponował więc, by zachęcić obywateli do samodzielnego tworzenia potrzebnych im usług. By to ułatwić, udostępnił w Internecie zbierane przez administrację dane. W oparciu o nie w ciągu dwóch miesięcy powstało kilkadziesiąt serwisów. Kto wybiera się na spacer, może sprawdzić poziom bezpieczeństwa interesującej okolicy za pomocą serwisu przetwarzającego dane z komisariatów policyjnych.
Poziom zajętych miejsc na parkingach, godziny otwarcia instytucji publicznych - usługi proste i bardziej wyrafinowane, które ułatwiają ludziom życie.

Człowiek mobilny jest jednak nie tylko źródłem informacji, które sam kontroluje, lecz także producentem cyfrowego śladu, który cały czas zostawia za sobą. Ślad ten jest skrupulatnie rejestrowany: kolejne miejsca naszego pobytu rejestrują systemy billingowe operatorów, co umożliwia nie tylko śledzenie ich na bieżąco, lecz także przewidywanie przyszłych lokalizacji.

Na ślady z sieci komórkowych nakładają sie ślady transakcji dokonywanych w systemach elektronicznych (zakupy za pomocą karty kredytowej, transakcje za pomocą komórki lub wypłaty z bankomatów) oraz obrazy z coraz bardziej wszędobylskich kamer. Przeciętny Brytyjczyk fotografowany jest ponad 300 razy dziennie. Obrońcy prywatności mówią o zagrożeniu wynikającym z rozwoju nowych technik inwigilacji. Realiści godzą sie na nie wskazując, ze to konieczna cena, żeby można było efektywnie zarządzać współczesnymi ludzkimi skupiskami. Owszem, Brytyjczycy są fotografowani, nie tylko jednak po to, żeby tropić przestępców, lecz również, by lepiej zarządzać ruchem samochodowym w zatłoczonym do granic możliwości Londynie.

 

Miasto doskonałe

Entuzjaści nowych technologii twierdzą nawet, że nadchodzi epoka zarządzania miastami w czasie rzeczywistym. Do entuzjastów należy niewątpliwie Carlo Ratti, włoski architekt kierujący SENSEable City Laboratory w prestiżowym amerykańskim Massachusetts Institute of Technology (MIT). W wywiadzie dla magazynu „Technology Review” wylicza niezliczone możliwości zarządzania w czasie rzeczywistym. Otóż dane operatorów komórkowych umożliwiają nie tylko śledzenie poszczególnych abonentów, lecz także ich identyfikację. Na przykład podczas ważnego międzynarodowego meczu można łatwo rozpoznać grupy swoich i obcokrajowców, co umożliwi policji planowanie ewentualnej interwencji. Jednocześnie też publiczny dostęp do powstających w czasie rzeczywistym informacji umożliwi ludziom mobilnym modyfikacje swoich zachowań.    

Doskonałym przykładem są tu reakcje kierowców zmieniających swe trasy na podstawie informacji o ruchu dostarczanych przez systemy GPS. Te same informacje pozwalają zarządzającym systemami miejskimi lepiej sterować ruchem taboru. Dane o położeniu poszczególnych autobusów i tramwajów umożliwiają bieżące informowanie pasażerów o aktualnym rozkładzie jazdy. W końcu na podstawie elektronicznych danych gromadzonych przez dłuższy czas architekci urbaniści mogą wczuć sie w puls miasta i lepiej projektować przestrzeń publiczną, tak by jak najściślej współgrała z rytmem życia i ruchu ludzi mobilnych.

Idea zarządzania miastem w czasie rzeczywistym nie została jeszcze nigdzie wprowadzona w całości w życie, ale wizjonerzy dyskutują już o stworzeniu miasta doskonałego. W ostatnich latach najwięcej uwagi przykuwał Masdar, projekt rozpoczęty w 2006 r. w Abu Dhabi. Zgodnie z pierwotnym planem, do 2016 r. na przedmieściach Abu Dhabi kosztem 22 mld dol. miało powstać miasto dla 50 tys. ludzi wyróżniające sie tym, ze nie będzie w nim samochodów, nie będzie emisji gazów cieplarnianych i śmieci. Odpady zostaną przetworzone lub w najgorszym wypadku zgazyfikowane i wykorzystane jako źródło energii. Masdar ma zużywać 20 proc. energii potrzebnej ośrodkom podobnej wielkości, potrzebować też będzie czterokrotnie mniej wody (pochodzącej w Abu Dhabi z energochłonnego procesu odsalania wody morskiej), bo zużyte płyny poddawane będą recyklingowi, a mieszkańcy korzystać będą m.in. z bezwodnych pisuarów.

Masdar ma być nie tylko znakomitym miejscem do życia, lecz także wielkim laboratorium wytwarzającym rozwiązania i technologie dla miast przyszłości, które będą musiały zmierzyć sie nie tylko z kaprysami ludzi mobilnych, lecz także wyzwaniami ekologicznymi. Dlatego Masdar ma stać sie światowym centrum technologicznym, Krzemową Doliną dla przemysłów zielonych technologii i miejscem aktywności 1500 firm high-tech zajmujących się alternatywnymi źródłami energii, przetwarzaniem odpadów, projektowaniem ekologicznych budynków i osiedli. Z tego względu w pierwszym etapie budowy powstaje Masdar Institute - wyższa uczelnia tworzona przy współpracy z prestiżowym amerykańskim MIT.

Kłopoty finansowe emiratu wymusiły jednak modyfikacje planów. Odsuwa sie termin zakończenia inwestycji, co ważniejsze, modyfikacji uległ jeden z najbardziej oryginalnych elementów projektu. Otóż Masdar miał być zbudowany na nadziemnej platformie, a przestrzeń pod nią miał zajmować system bezemisyjnego, automatycznego transportu - siec wagoników poruszających sie po magnetycznych prowadnicach. Projektanci zrezygnowali z tego rozwiązania nie tylko ze względu na trudności z pieniędzmi. Mimo, że od rozpoczęcia prac nad Masdarem minęło zaledwie 5 lat, radykalnie zmieniła sie rzeczywistość technologiczna.

 

Sforsować cyfrową fosę

Dziś te same funkcje co system wagoników mogą pełnić bezzałogowe samochody elektryczne. Nad pojazdami takimi pracuje intensywnie Google. Internetowy gigant pokazał jesienią 2010 r., że mogą one zupełnie bezpiecznie poruszać sie po drogach. Co ciekawe, automatyczne samochody nie są wyposażone w superkomputery potrzebne do przetwarzania informacji dostarczanych przez liczne radary, sensory i dalmierze.
Auta są włączone do sieci, a przetwarzanie danych odbywa sie na komputerach tworzących informatyczne zaplecze Google. Jazda jest bezpieczna, bo każdy z samochodów korzysta z olbrzymiego i powiększającego się zasobu informacji gromadzonych nieustannie przez tę firmę. Miasta przyszłości mają szanse być miastami „współodczuwającymi” - reagującymi na bieżąco, na sygnały i informacje napływające od wszystkich uczestników miejskiego systemu: ludzi uzbrojonych w mobilne urządzenia komunikacyjne, pojazdów należących do systemu transportu publicznego i niezliczonych nowych elementów. Bedzie ich przybywać, bo coraz więcej „martwych” dotychczas fragmentów rzeczywistości zaopatrywanych jest w inteligencję: mikroprocesory i nadajniki radiowe, umożliwiające nieustanną komunikację i wymianę informacji.

Nowy wspaniały świat? Nie od razu i nie dla wszystkich, uprzedza Anthony Towsend z Intstitute for the Future.
Dostępu do miasta przyszłości strzeże cyfrowa fosa - szeroki rów, przez który nie przedostaną się ci, których nie stać na nowoczesne smartfony i abonamenty z odpowiednim wachlarzem usług, a także ci, którzy nawet jeśli pieniądze mają, nie potrafią poruszać się po cyfrowym świecie. Odpowiedzią na obawy Towsenda jest inicjatywa ONZ o nazwie Global Pulse. Jej autorzy demonstrują, że biedni nie muszą być wykluczeni i biernie czekać przed cyfrową fosą. Problemem nie jest już nawet dostęp do technologii, bo w Afryce z telefonów komórkowych korzysta już ponad 40 proc. mieszkańców. W takiej sytuacji ważniejsze stają się umiejętności i usługi na miarę współczesnych wyzwań.

Okazuje sie jednak, że dziś Afryka, podobnie zresztą jak Bangladesz i Indie stają się miejscami niezwykłych innowacji. Jeden tylko przykład - mieszkańcy Kenii założyli w 2008 r. witrynę Ushahidi, umożliwiającą informowanie  za pomocą esemesa o aktach przemocy, które stały sie plagą po wyborach prezydenckich. Dzięki
błyskawicznie powstającej aktualnej wiedzy lepiej można było wpływać na sytuację i efektywniej kierować pomoc. W ramach inicjatywy Global Pulse ONZ chce wspierać te innowacyjność, organizując m.in. specjalne laboratoria, Puls Labs wspomagające powstawanie mobilnych innowacji. Pierwsze powstanie w Kampali w Ugandzie. Mieszkańcy Kampali zapewne długo jeszcze poczekają na automatyczne samochody od Google, ale ludźmi mobilnymi są już dziś.

 

Tekst ukazał sie w dodatku "Niezbędnik inteligenta" Polityki. Tygodnik zezwolil nam na bezpłatny przedruk. Serdecznie dziękujemy!  

 

 


 


 Wybierz województwo:
 dolnośląskiekujawsko-pom.
 lubelskielubuskie
 łódzkiemałopolskie
 mazowieckieopolskie
 podkarpackiepodlaskie
 pomorskieśląskie
 świętokrzyskiewarmińsko-maz.
 wielkopolskiezachodniopom.



 Projekt MOBILITY 

 – Twoje auto dostosowane do potrzeb
 związanych z niepełnosprawnością

 Z ogromną przyjemnością informujemy,
 że uruchomiony już został Projekt
 MOBILITY,  będący efektem współpracy
 Toyota Motor Poland (TMPL) oraz
 Fundacji Aktywnej  Rehabilitacji „FAR”, 
 którego celem jest zapewnienie osobom 
 z niepełnosprawnością  ruchową
 dostępu do indywidualnie 
 dostosowanych samochodów...

Czytaj więcej 


 Utwórz SUBKONTO w Fundacji Aktywnej
  Rehabilitacji FAR i zbieraj środki na swoją
  rehabilitację. Subkonto można założyć 
  online: https://platformafar.pl/rejestracja  

Czytaj więcej  


Przetwarzamy Twoje dane 
zgodnie z RODO   

Szczegółowe informacje 
znajdziesz tutaj
 


Inspektor Ochrony Danych
Osobowych FAR
 
Szczegółowe informacje 


Poradniki FAR – seria wydawnicza poświęcona najważniejszym problemom utrudniającym osobom poruszającym się na wózkach  powrót do aktywnego życia. Zapraszamy do czytania »


  Polska Liga Rugby na Wózkach