piątek, 2024-05-17 Brunony, Sławomira, Wery

»


Akselbanty, adiutanty, amputanty, czyli
Rękopis znaleziony w Spale

Wzięli mnie na obóz FAR do Spały, bo niekompletny jestem. Brak nogi był przepustką do udziału w czymś, co okazało się największą moją próbą od wielu lat. Dawniej mówiono: „nie zna życia, kto nie służył w marynarce”, dziś, po tym wszystkim, co mnie spotkało, twierdzę, że żaden wózkowicz nie wie o sobie nic, jeśli nie przeżył obozu zorganizowanego przez Fundację Aktywnej Rehabilitacji. Ale zacznijmy od początku...

Zgodnie z moją specjalnością - jednonóg – przydzielono mnie do grupy „amputantów”. Nazwa adekwatna, chociaż mało romantyczna, aż chciałoby się ją uzupełnić ( zwłaszcza, po szwoleżerskich wyczynach kolegów na torach przeszkód ): ”akselbanty, adiutanty, amputanty”. W obiegu było również określenie: „tramwajarze i kolejarze”, ale ja będę się upierał przy tym pierwszym.

Kto chce sobie długo i smacznie pospać, niech nie wybiera się na obóz FAR. O 7.00 przypominają ci natarczywie, że zaczął się długi, oj baaardzooo długi dzień. Co prawda nikt nie gra na trąbce, ale wierzcie mi, mają swoje metody, żebyś zerwał się na obie nogi, czy na jedną, czy tam na ile i w jakim stanie kto ma. Jasnym punktem  bytowania w Spale są posiłki, albowiem byliśmy w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich, gdzie jak mawia znajomy, „smacznego żarcia do rozparcia”. No więc mogę zanucić (prawie) za Arturem Andrusem: „jadłem w Spale”, ale już nie piłem, o nie, gdyż na obozach farowskich obowiązuje suchy zakon. Filomaci alkoholowej wilgoci muszą się wstrzymać ze swoim hobby aż do zakończenia „turnusu”, gdyż w przeciwnym wypadku czeka ich ostracyzm, banicja i wypędzenie poza obręb obozowiska.

Pamiętam swój pierwszy trening. Kiedy byłem już spocony jak mysz i rozglądałem się za jakimś przytulnym materacykiem, okazało się, że to jedynie rozgrzewka, a „prawdziwy” trening dopiero się zacznie. I tak co najmniej 5 razy w ciągu dnia. Zgroza! Posiłki były więc wyspami spokoju i błogiej sytości na wzburzonym oceanie ćwiczeń na szybkość, sprawność, siłę i wytrzymałość. Jeżeli myślałeś, że wystarczy na dziś „ósemek”, sprintu, piłki w różnej postaci, basenu, wchodzenia i schodzenia na wózku po schodach, przedzierania się przez otulającą Spałę dżunglę, to byłeś w głębokim błędzie i  mogłeś być pewien, że nie dane ci będzie tak szybko dotrzeć do azylu pełnego przytulnego ciepełka, jakim było wytęsknione łóżeczko. Dbali już oto „kapturnicy”, mroczne, tajemnicze postacie, które co wieczór, tak koło północy, zbierały się na tajemnych spotkaniach, na których obmyślano udręki następnego dnia. Rzecz charakterystyczna: kadra obozowa nosiła bluzy z kapturami. Jeśli zauważyłeś, że pogodną zazwyczaj twarz zaczyna przesłaniać naciągnięty na głowę kaptur, to mogłeś postawić dolary przeciwko orzechom, że zrodził się kolejny, szatański pomysł uatrakcyjnienia wózkowiczom następnego dnia. A i sami kapturnicy zaczynali przypominać  najbardziej mroczne postaci z ciężkich, jak szwedzkie niebo, filmów Bergmana.

Ale nie tylko o naszą sprawność fizyczną zadbano. Starano się byśmy ćwiczyli pamięć i wysilali się umysłowo. Zaproponowano zabawę: przedstaw swoją cechę zaczynającą na tę samą literę, co twoje imię, np., Weronika – wrażliwa, Paweł – przystojny, Andrzej – asertywny. Kiedy usłyszałem propozycję tej gry, zakląłem w duchu jak Pażdzioch Marian: Karwasz twarz masz, niedługo każą się nam bawić w „kółko graniaste” i „chodzi lisek wokół drogi”, ale, wyznaję to ze skruchą, jakże byłem niesprawiedliwy! W tym szaleństwie była metoda. Po dwukrotnym skojarzeniu Piotra z prawdomównością, Weroniki z wrażliwością, a Pawła z przystojnością, znałem już imiona całego koleżeństwa! Podobnie było z tworzeniem i powtarzaniem opowieści w odcinkach: pierwsza osoba wymyśla początkowe trzy zdania, następna swoje trzy i tak powstaje historia „trzy po trzy”, przypominająca trochę sen pijanego wariata, ale im dalej w las, tym kolejni autorzy tego „serialu” mają trudniej. Muszą nie tylko zapomiętać dotychczasowe dzieje bohaterów, ale także dorzucić swoje trzy grosze. Oto próbka naszej historii ( duży skrót ): ” Pewnego dnia, kiedy wracałem do domu, spotkałem sąsiadkę. Dźwigała torby z zakupami. Zaprosiła znajomych na urodzinową imprezę./ Było dużo gości, bawili się świetnie, ale po zakończeniu imprezki, czuli niedosyt. Postanowili pójść do teatru na spektakl dramatyczny./ Niestety, podczas jazdy samochodem, złapali gumę. Zorientowali się, że nie zdążą już do teatru, zdecydowali się pójść do kina. Część jednak (głównie właściciele auta) postanowiła czekać na pomoc drogową./ Kinomanom film bardzo się podobał. Rozochocili się do tego stopnia, że postanowili pójść poskakać w dyskotece. Ale tam nie dotarli, gdyż akurat była „Noc muzeów” i wylądowali w Muzeum Wojska Polskiego./Po obejrzeniu eksponatów w bojowych nastrojach wyruszyli na podbój miasta. Niestety, na swojej drodze napotkali bardzo agresywnie nastawioną do świata grupę. Nie byli to jednak pospolici chuligani, lecz maksymalnie wkurzona ta grupa imprezowiczów, która pilnowała uszkodzonego samochodu w czasie, gdy reszta bawiła się świetnie./ Doszło do niepotrzebnych słów i zbędnych przepychanek. Interweniowała policja. W efekcie wszyscy wylądowali na „dołku”./Kiedy ich wreszcie wypuszczono, poszli na basen. Tam spotkali matczynie nastawioną do świata Monikę i niepowtarzalną Ninę. Postanowili za rok pojechać znowu na obóz FAR, żeby przeżyć jeszcze bardziej ekscytujące przygody i jak zwykle świetnie się bawić.../ Tak więc przy powtarzaniu tej historii i dokładaniu kolejnych klocków uśmialiśmy się jak norki...

A ja zbliżam się do finału, w którym chciałbym podziękować komu trzeba i podlizać się też komu trzeba. Dziękuję wszystkim uczestnikom fanowskiego obozu, wam bracia i siostry, dzięki którym przeżyłem 9. wspaniałych, ociekających potem, humorem i zabawą smakowitych -pod każdym względem- dni. Kurczę się w ukłonie przed kadrą za wasze zaangażowanie i profesjonalizm. Spośród wszystkich fundacji, których działalność poznałem ( niekiedy dosyć dotkliwie), jesteście naj,najlepsi. Przy czym podziękowanie dla kadry pragnę podzielić na dwie płcie: panowie, byliście wspaniali. Wiem, że szorstkie męskie podziękowanie i żołnierskie twarde słowa nie oddadzą tego wszystkiego, co dla nas zrobiliście, ale nie liczcie na więcej, pieszczochy! A co do pań, to już zupełnie inna historia...Nawet przegrywać z WAMI, było przepięknie. Od kiedy Monia Pędziwiatr i Syrenka Prosto Z Łodzi dublowały mnie wielokrotnie na trasie maratonu, gdy mam kłopoty z zaśnięciem liczę, ile razy przemknęłyście obok mnie bezszelestnie. Było tego tyle, że lepsze to od liczenia owieczek, a wrażenia estetyczne niezapomniane. Wszystkie zresztą, farowczanki, zachowam we wdzięcznej pamięci. I Margot Kędzierzawą, która ratowała mnie z odmętów basenu i Oranżowłosą, i Agaprim, i Żorzetę – a pamiętasz, jak parę miesięcy wcześniej, nie znaliśmy się wtedy, „wysadzałaś” mnie z tramwaju? -, i Dżastinkę, i Uzdrawiaczkę Dusz, i Lucky „Loki” M., i, Kajakową Koleżankę Rawczankę zresztą...

Ale żeby nie było tak słodko, aż do womitów, to powiem wam na koniec, co mnie wkurzało i to już od pierwszego dnia! Te karawany, korowody kadry i wolontariatu, życzących mi dobrej nocy, spokojnego wypoczynku i kolorowych snów...No żesz karwasz twarz masz! Wieczór, okolice capstrzyku, człowiek z trudem na oczy patrzy ze zmęczenia, a tu delikatne : puk, puk kolejna delegacja przesyła całuski no i miło, fajnie, tylko po dziewiątej wizycie myślisz o osikowym kołku jako niezbędniku przed następnym obozem. Ledwie pożegnałeś urocze wolontariuszki, które przysiadły na chwile życząc miłych snów, ledwie zamknęły się za nimi drzwi, ledwie opatuliłeś się kołderką, a tu : łup,łup! Przez wpółprzymknięte ucho słyszysz jak ktoś ci życzy dobrej nocy i że trzeba już wreszcie spać, żeby rano wstać...

Andrzej Kołodziejski


 


 Wybierz województwo:
 dolnośląskiekujawsko-pom.
 lubelskielubuskie
 łódzkiemałopolskie
 mazowieckieopolskie
 podkarpackiepodlaskie
 pomorskieśląskie
 świętokrzyskiewarmińsko-maz.
 wielkopolskiezachodniopom.



 Projekt MOBILITY 

 – Twoje auto dostosowane do potrzeb
 związanych z niepełnosprawnością

 Z ogromną przyjemnością informujemy,
 że uruchomiony już został Projekt
 MOBILITY,  będący efektem współpracy
 Toyota Motor Poland (TMPL) oraz
 Fundacji Aktywnej  Rehabilitacji „FAR”, 
 którego celem jest zapewnienie osobom 
 z niepełnosprawnością  ruchową
 dostępu do indywidualnie 
 dostosowanych samochodów...

Czytaj więcej 


 Utwórz SUBKONTO w Fundacji Aktywnej
  Rehabilitacji FAR i zbieraj środki na swoją
  rehabilitację. Subkonto można założyć 
  online: https://platformafar.pl/rejestracja  

Czytaj więcej  


Przetwarzamy Twoje dane 
zgodnie z RODO   

Szczegółowe informacje 
znajdziesz tutaj
 


Inspektor Ochrony Danych
Osobowych FAR
 
Szczegółowe informacje 


Poradniki FAR – seria wydawnicza poświęcona najważniejszym problemom utrudniającym osobom poruszającym się na wózkach  powrót do aktywnego życia. Zapraszamy do czytania »


  Polska Liga Rugby na Wózkach