czwartek, 2024-11-21 Janusza, Marii, Reginy

INSPIRACJE


W środowisku FAR można spotkać wiele niezwykle inspirujących osób, ludzi, którzy poprzez to co i jak robią mogą stanowić świetny wzorzec i punkt odniesienia. Chcemy pokazać Wam kluczowe momenty w ich życiu i wyciągnąć z tego dwojakiego rodzaju korzyści – spojrzeć z innej perspektywy na własne życie (co, chciałabym podkreślić,  dotyczy nas  wszystkich: i niepełno- i pełnosprawnych), ale także wyciągnąć korzyści związane z, nazwijmy to, swego rodzaju przedsiębiorczością życiową – nauczyć się sposobów postępowania w trudnych sytuacjach, wypracować sobie zestaw cech,  które każą walczyć o swoje, szukać niestandardowych rozwiązań i wprowadzać je w życie, szacować ryzyko i iść do przodu.


Dziś wywiad z medalista paraolimpijskim z Aten i Sydney, pracownikiem jednej z największych w Polsce firm reklamy zewnętrznej AMS SA, mężem i tatą. Z  Arkiem Jabłońskim rozmawia Iwona Plater.


IP: Dlaczego nie masz nóg?


altAJ:  Miałem wypadek. Jechałem pociągiem, drzwi były otwarte, wypadłem. Pociąg obciął mi obie nogi nad kolanami. Przy czym – nie straciłem przytomności. Cały czas wiedziałem, co się ze mną dzieje. Pamiętam, że w karetce postawili moją obciętą stopę obok mnie. Kiedy już byłem w szpitalu, miałem wrażenie, że w moim łóżku są dziury. Wołam więc pielęgniarkę i tłumaczę jej, że dostałem jakieś dziwne łóżko, a ona na to: nie, ty nie masz nóg.

 

Jaki był wtedy system pomocy osobom, które uległy wypadkom? Kto w szpitalu informował Cię, co będzie dalej?

 

Nie było żadnego systemu pomocy, ja nawet nie wiedziałem, że są wózki (…). Kombinowałem, jak będę się poruszał, co dalej, jak będę chodził z chłopakami na piwo, jak będę żył. Miałem wtedy 17, prawie 18 lat.

 

Wiemy z naszych doświadczeń w Fundacji, że pozbieranie się po wypadku zajmuje ludziom wiele czasu – można powiedzieć, że pół roku to minimum.  Zresztą to mniej więcej tyle, ile czasu spędza się w szpitalu; czasem trwa to dwa, trzy lata lub więcej. Jak było u Ciebie?

 

Pozbierałem się stosunkowo szybko. Po prostu wiedziałem, że sobie poradzę, szukałem tylko sposobów, jak. Nauka jazdy na wózku zajęła mi około 10 dni.

 

Zatrzymajmy się na chwilę przy wózku właśnie. Czy Twój wózek to tzw. wózek aktywny? Czy możesz powiedzieć, czym różni się od tzw. wózka ortopedycznego i dlaczego jest to ważne? 

Przede wszystkim da się go samodzielnie złożyć i rozłożyć,  można go schować do samochodu – więc jest się niezależnym. Ma inną budowę, pozwala sprawnie pokonywać mniejsze przeszkody architektoniczne, no i – bardziej widać człowieka niż na „ortopedii”.  Nie pokonałbym maratonów na wózku ortopedycznym. Wózek aktywny pozwala uniezależnić się od drugiej osoby. Nikt z rodziny nie musi wtedy mnie pchać, nie potrzebuję opiekuna, sam decyduję, co robię i co się ze mną dzieje.

No właśnie: a co dzieje się dalej w Twojej historii? Masz 17 lat, co z nauką, szkołą? Co się zmienia, jak się dostosowujesz? Co z zawodem, pracą?

Przy szpitalu w Konstancinie działa specjalna szkoła dla młodzieży i dzieciaków, które poruszają się na wózkach i wymagają dłuższego leczenia, czy rehabilitacji. Tam właśnie trafiłem. I tam miały miejsce dwa ważne wydarzenia w moim życiu: poznałem moją żonę Bożenę oraz zacząłem uprawiać sport. Najpierw była to koszykówka.

Jakie są zasady gry w koszykówkę na wózkach? Czym jest dla Ciebie sport?

Jedyna różnica między koszykówką tradycyjną a koszykówką na wózkach jest taka, że zawodnicy poruszają się na wózkach. Wszystkie inne zasady są bez zmian: 3 sekundy w tzw. trumnie, cztery kwarty po 12 minut, kosze na takiej samej wysokości, taktyka. Generalną zasadą wszystkich sportów dla osób niepełnosprawnych jest maksymalne zbliżenie zasad do ich odpowiedników tradycyjnych. Ciekawostka: większość najlepszych polskich koszykarzy na wózkach gra poza granicami kraju w ligach zawodowych. Tenis ziemny na wózkach ma swoje odpowiedniki wielkiego szlema, a mistrzostwa świata w szermierce na wózkach są od 7 lat rozgrywane w formule integracyjnej.

W tamtym czasie jeszcze nie marzyłem o medalach. Żeby je dostać, trzeba było zaistnieć, być kimś. A do tego – jak się miało okazać – droga była długa i wyboista. Jednocześnie zacząłem jeździć w maratonach. Na przykład 100 km w 12 godzin. Bez treningu. Gdybym wiedział, jak się jedzie bez treningu, to bym tego nie zrobił (śmiech). Ale potem już nie wypadało się wycofać. Tak to się zaczęło.

Podczas obozów dla „świeżaków” na wózkach prowadziłem zajęcia z koszykówki. Potem doszły jeszcze tenis ziemny i szermierka. Byłem bardzo aktywny: rano szermierka, potem tenis na wózkach, a wieczorem jeszcze koszykówka. Wiesz, nie można robić tylko jednej rzeczy. Tak zacząłem sam się utrzymywać. Mogłem opłacić mieszkanie na AWF, które klub wynajął, widząc we mnie kandydata na medalistę. Zamieszkaliśmy w nim z moją dziewczyną. Skoncentrowałem się na osiągnięciach. Byłem dobry, zaproponowali mi trenowanie kadry.

Nadal trenujesz innych?

Teraz wychowuję młodą kadrę – szermierzy, ale nie tylko. Tłumaczę im, żeby mieli parę opcji – jedna, najważniejsza, bo trzeba się koncentrować, ale też jakieś inne. Jeśli ta jedna nie wyjdzie – wtedy zawsze jest druga opcja.

A przy okazji, czy wiesz, jak wtedy czyli gdy ja zaczynałem wyglądał ośrodek w Wiśle, w którym trenowała kadra na wózkach? Żadnej windy. Wchodziliśmy i schodziliśmy na rękach i na tyłku.

Słucham?!

Powtarzam:  na rękach i na tyłku. Potem, kiedy zacząłem jeździć po Europie i świecie, widziałem, jak są dostosowane ośrodki dla kulawych na Zachodzie. Pomyślano nawet o toaletach dla psów przewodników! W takiej sytuacji jedyne, co zostaje, to robić swoje. Pod koniec zgrupowania robiliśmy wyścigi po tych schodach.

Kiedy przyszła szermierka?

Przy okazji jakiegoś zgrupowania koszykarskiego. Pokazali mi wtedy szermierkę. Nie zachwyciłem się nią wtedy, ale rozpocząłem treningi. Na początku cały czas przegrywałem, nie mogłem jakoś przejść granicy sukcesu, zwycięstwa. Ale uparłem się, uczyłem się od innych, obserwowałem i bardzo dużo ćwiczyłem. Aż wreszcie na mistrzostwach Europy w Paryżu 1997 – wygrana! Srebro! Z niewielu zwycięstw cieszyłem się tak bardzo, jak z tego. To był punkt zwrotny. Potem już były same sukcesy – między innymi Paraolimpiady w Sydney i Atenach.

W jakiej jesteś grupie?

Poprosiłem o grupę A – czyli tych generalnie sprawniejszych ode mnie. Ale stwierdziłem, że w grupie B wygrana to nie byłby żaden honor, to byłoby za łatwe. No i w A wygrywałem sprytem.
Jaka jest szermierka? Co w niej lubisz?
Podam przykład: koszykówka to gra zespołowa. O sile zespołu stanowi jego najsłabszy zawodnik. W szermierce jest zupełnie inaczej. To sport indywidualny – cały smak zwycięstwa jest Twój. Ta dyscyplina uczy myślenia, koncentracji, skupienia i organizacji. Ale także honoru, elegancji, szacunku dla przeciwnika. To mi się podoba. 

Ile masz medali? Które są dla Ciebie najważniejsze?

Najważniejsze, oczywiście, to te olimpijskie. Przełomowy był dla mnie wspomniany Paryż w 1997 roku. Potem brąz w szermierce w 1999 roku w Warszawie. Rok później srebro drużynowe w Sydney, a w 2002 roku złoty medal. W Atenach zdobyliśmy dwa srebrne medale i jeden brąz. Mówiąc nieskromnie, od mistrzostw w Paryżu nie było imprezy, w której bym czegoś nie wygrał. Podczas Mistrzostw Europy w 2005 roku zdobyłem jeszcze trzy złote medale.

Twoja historia pokazuje jakąś żelazną wręcz odporność i zdolność dostosowania. Po tak drastycznym, dramatycznym wypadku niemal od razu dochodzisz do siebie. Osiągasz fantastyczne sukcesy w sporcie. Jestem przekonana, że to, o czym opowiadasz będzie inspiracją dla innych.  A to dopiero pierwsza część – zostaje jeszcze druga – chyba równie fascynująca – Twoja praca. Czy możemy liczyć na dogrywkę i  wywiad poświęcony pracy?

Oczywiście,  zapraszam.

Serdeczne dzięki za rozmowę.


 Wybierz województwo:
 dolnośląskiekujawsko-pom.
 lubelskielubuskie
 łódzkiemałopolskie
 mazowieckieopolskie
 podkarpackiepodlaskie
 pomorskieśląskie
 świętokrzyskiewarmińsko-maz.
 wielkopolskiezachodniopom.



 Projekt MOBILITY 

 – Twoje auto dostosowane do potrzeb
 związanych z niepełnosprawnością

 Z ogromną przyjemnością informujemy,
 że uruchomiony już został Projekt
 MOBILITY,  będący efektem współpracy
 Toyota Motor Poland (TMPL) oraz
 Fundacji Aktywnej  Rehabilitacji „FAR”, 
 którego celem jest zapewnienie osobom 
 z niepełnosprawnością  ruchową
 dostępu do indywidualnie 
 dostosowanych samochodów...

Czytaj więcej 


 Utwórz SUBKONTO w Fundacji Aktywnej
  Rehabilitacji FAR i zbieraj środki na swoją
  rehabilitację. Subkonto można założyć 
  online: https://platformafar.pl/rejestracja  

Czytaj więcej  


Przetwarzamy Twoje dane 
zgodnie z RODO   

Szczegółowe informacje 
znajdziesz tutaj
 


Inspektor Ochrony Danych
Osobowych FAR
 
Szczegółowe informacje 


Poradniki FAR – seria wydawnicza poświęcona najważniejszym problemom utrudniającym osobom poruszającym się na wózkach  powrót do aktywnego życia. Zapraszamy do czytania »


  Polska Liga Rugby na Wózkach