BIAŁOWIEŻA - Dzieciaki 18-30.07.2011 czyli jak żubry z ręki jadły.

 W  wyżej wymienionym terminie odbył się obozik dla dzieci w stolicy polskiego żubra  Białowieży.
Już w czwartek rano zaczęli tłumnie napływać pierwsi uczestnicy i śmiałkowie z całej Polski, chcący przeżyć sam na sam i oko w oko spotkanie z żubrami. Po minach było widać że choć są lekko przestraszeni to łatwo się nie poddadzą i choćby nie wiem co to dotrwają do końca obozu.

Cała ósemka czyli: Ola, Agatka, Krysia, Patrycja, Larysa, Natalia, Robert i Maciek oświadczyli od razu na początku, że nie straszna i im białowieska puszcza i że generalnie to oni mogą spać nawet w lesie.

Chrzest obozowy wypadł czadowo, przybył na niego zespół  Girls’ Generation z Korei.
Oczywiście tradycyjnie dla urozmaicenia pobytu wśród dzikiego zwierza towarzyszyły nam znane już dyscypliny-technika jazdy (gdzie terroryzował wszystkich starszy Pan Jarek) coś na wzmocnienie mięśni czyli ogólno kondycyjny tutaj rządzili Michałek z Zielonym, łucznictwo i bocca to już wymiennie Bebecik z Komarem, no i chyba najbardziej ulubiona przez wszystkich dyscyplina czyli samoobsługa gdzie wszyscy walczyli o czarny pas i trzeba przyznać rywalizacja była baaaardzo zacięta i wyrównana. Do dzisiaj nie wiadomo kto zajął pierwsze miejsce ?!

Oczywiście był bilard, piłkarzyki, hokej i inne zabawy więc nudów nie było.
Mini maraton był długi wyczerpujący, ktoś chyba nawet został lekko ranny podczas zaciętego wyścigu  którym uczestniczyli zarówno dzieciaki, rodzice jak i kadra.Wiele frajdy dostarczyła wyprawa do muzeum Białowieskiego Parku Narodowego gdzie wszyscy zapoznali się z florą i fauną występującą w Parku (samych komarów 27 gatunków). Następnie pojechaliśmy do rezerwatu żubrów, jednak żubry starały się nas unikać, natomiast ryś, wilki o raz dziki i sarny były na wyciągnięcie ręki.

Cóż obozik szybko minął, chyba wszyscy chcieliby jeszcze wrócić za rok do krainy żubrów ??
Nie brakowało łez i wzruszeń na finiszu. Wszystkiego nie da się opisać myślę że resztę dopełnią fotki na fundacyjnej galerii.

Było miło… mam nadzieje, że do zobaczenia.
Komar-Polska