Obóz konny Maj 2010 - miłe zaskoczenie

Ale od czego była kominkowa, dwa zawsze rozgrzane i dające przyjemne ciepełko kominki oraz przepyszne jedzonko Laluchny Zosi!

Galeria Od pierwszego treningu: zakłusowania, zgrani obozowicze nie zrażali się nagłymi rozstaniami ze swoimi rumakami. Czas spędzony w siodle nie poszedł na marne.

Dzięki uprzejmości i zaangażowaniu Urszuli i Zbigniewa Bedlińskich, właścicieli „Rancha pod Olszyną”, nowi jeźdźcy mieli okazję sprawdzić się na profesjonalnie przygotowanych zawodach w ujeżdżeniu i powożeniu bryczką. Nasi uczestnicy naprawdę wypadli rewelacyjnie podczas zawodów na czworoboku, sprawdzając swoje umiejętności w jeździe konnej osób po URK. Sędziowie byli pod dużym wrażeniem! Na zakończenie nie obyło się bez przemówień, pucharów, dyplomów, nagród, no i najważniejsze - uścisku dłoni szefa ośrodka.


Ale nie tylko w siodle czas miło płynął...Próbowaliśmy co nieco ustrzelić z wiatrówki i łuku, gra w tenisa i piłkarzyki była fascynująca (czasami nawet „prymitywna”, wtajemniczeni wiedzą „o co biega”), a wieczorami dorzucaliśmy drzewa do ogniska lub kominka, żeby wykłady przebiegały w ciepłej atmosferze.

To tylko nieliczne miłe aspekty tegorocznego obozu konnego w Ciechocinku. Najważniejsze jest, że znowu daliśmy radę! W stępie, kłusie, na koniu, obok i pod.